W każdym razie ze "wspomnieniami" w głowie i jako wielki fan buraków w każdej postać postanowiłem zrobić właśnie barszcz czerwony. Moni nie trzeba długo na zupy namawiać więc od pomysłu do czynu i lista zakupowa była gotowa, a przepis oparliśmy na kompilacji różnych przepisów z internetu. Skąd u mnie ten barszcz z dzieciństwa jak nikt nawet nie przekazał przepisu?! :)
Składniki:
- 3 średniej wielkości buraki,
- 1 średnia pietruszka,
- 2 średnie marchewki,
- 1/4 średniego selera,
- 4 małe ziemniaki,
- 2 średnie cebule,
- 1/4 małej główki białej kapusty,
- 1 puszka białej fasoli (dobrze jakby była to duża fasola,
a nie ta drobna), - 1 mały przecier pomidorowy (25-30g),
- 2 spore ząbki czosnku,
- kilka łyżek mąki pszennej,
- kwasek cytrynowy/sok z cytryny,
- śmietana/jogurt.
- ziele angielskie, liść laurowy, sól, pieprz.
Proces twórczy:
Wszystkie warzywa (oprócz kapusty, bo tą poszatkowałem) starłem na tarce w drobne słupki, nie mylić tego z wiórkami. Jeżeli nie macie takiej tarki to trzeba wszystko ładnie pokroić w małą kostkę - powodzenia ;)
Na patelni rozgrzewamy dowolny tłuszcz i podsmażamy cebulę (ok, ją też pokroiłem w normalny sposób), do której dodajemy buraczki. Dusimy je aż trochę zmiękną i dodajemy: marchewkę, pietruszkę oraz seler. Wszystko smażymy z 15 minut. Na koniec wszystko oprószamy kilkoma łyżkami mąki (jak damy jej za dużo to zupa będzie gęstsza) i dodajemy przecier pomidorowy. Jeszcze chwilę wszystko smażymy, a następnie zalewamy 2 litrami wody i doprowadzamy do wrzenia. Teraz przyszła pora na dodanie ziemniaków i kapusty. Wszystko ładnie powinno nam teraz gotować się przez jakieś 15-20 minut. Po tym czasie dodajemy fasolkę i zmiażdżony czosnek oraz przyprawiamy solą, pieprzem (sporo) i lekko zakwaszamy kwaskiem cytrynowym. Gotujemy wszystko jeszcze do 10 minut, tak żeby warzywa stawiały opór przy gryzieniu, ale były przy tym też miękkie - żeby było profesjonalnie to użyję określenia "al dente" :)
Aromatyczną i gorącą zupę nalewamy na talerz i przyozdabiamy smacznym kleksikiem z jogurtu lub śmietany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz