Nagle poczułam nieodpartą chęć upieczenia czegoś. Czegokolwiek, mogło być słodkie, słone, nieważne... Ale miałam wielką ochotę pobawić się ciastem. Lubię piec, nie jestem mistrzynią świata ani nawet województwa w tej dyscyplinie ale bawi mnie cały proces twórczy, dopełniony potem przyjemnym zapachem piekącego się ciasta.
Padło na kulebiak. Wspomnienie z mojego dzieciństwa. Z tą różnicą, że w moim rodzinnym domu kulebiak robiło się zawsze z mięsem, ja jednak wybrałam kulebiak z kaszą gryczaną.
Przepis, który, jak zauważyłam pojawiał się na różnych stronach w necie, znalazłam na blogu
bistro mama:
Ciasto:
250 ml mleka
500 g mąki
30 g drożdży świeżych lub 1 torebka (7g) drożdży suszonych instant dr Oetkera
10 g cukru
3 żółtka
60 gram masła
Na nadzienie:
100 g kaszy gryczanej (dałam więcej)
300 g pieczarek
duża cebula (dałam dwie)
sól, pieprz, gałka muszkatołowa
3 łyżki oleju do smażenia
1 jajko
Ciasto:
Zagotować mleko. Wrzącym mlekiem zalać mąkę i mieszać drewnianą łyżką lub mikserem
dosyć energicznie. Kiedy masa przestygnie i jest ciepła (nie gorąca!), dodać pozostałe składniki.
Jeśli używamy świeżych drożdży, należy je wcześniej zalać małą ilością mleka, dodać 1
łyżeczkę cukru i odstawić na 15 minut, żeby 'zaczęły pracować'. Ciasto dobrze wyrobić.
Początkowo będzie dosyć zbite i gęste, ale z czasem stanie się miękkie i plastyczne.
Ciasto przykryć serwetą i odstawić do wyrośnięcia na 30 minut.
Nadzienie:
Ugotować kaszę gryczaną. Pieczarki i cebulę pokroić i udusić na patelni, na oleju. Doprawić do smaku przyprawami, następnie wymieszać z kaszą. Kiedy przestygnie, dodać jajko i dokładnie wymieszać.
Wyrośnięte ciasto przełożyć na blat i rozwałkować na prostokąt. Im cieńszy, tym lepiej.
Powinien mieć ok 0,5 cm grubości. Rozłożyć na nim nadzienie i zwinąć tak, jak strudel -
zwijamy od dłuższego brzegu, ale niezbyt ciasno, by ciasto mogło jeszcze urosnąć.
Zawijamy w arkusz papieru do pieczenia i odkładamy do wyrośnięcia na ok. 30 minut (lub dłużej).
Piekarnik rozgrzać do temperatury 200 st C.
Włożyć do niego strudel w papierze i piec ok. 45 minut. Należy sprawdzić stan upieczenia po
30 minutach.
Od siebie do nadzienia dorzuciłam pół opakowania twarogu półtłustego. Myślę, że jest tak samo dobry z twarogiem, jak i bez niego.
Myślę też, że warto też dodać trochę soli do samego ciasta. Ja dałam szczyptę, bo dziwne mi się wydawało że jest całkiem bez soli, ale mogłoby być jej nawet więcej, tak żeby była wyczuwalna. Samo nadzienie powinno być też dość dobrze przyprawione, więc trzeba uważać, żeby nie przedobrzyć.