Kolejny doskonały przepis Zieleniny, chyba powoli uzależniamy się od tego bloga.
I kolejny przepis na dynię. Bo szał na dynię trwa. Obecnie na chwilę odpuścił, ale prędzej czy później powróci na pewno.
Dla mnie to w ogóle była pierwsza tarta w życiu, więc miałam tremę - czy ciasto wyjdzie, czy się uda, czy da się zjeść...
I niepotrzebnie się obawiałam, bo tarta wyszła doskonała, mimo pewnych przeciwności losu, o których później...
Oryginalny przepis brzmi tak:
Na tartę o średnicy 28 cm:
Na ciasto:
- 125 g razowej mąki jęczmiennej
- 125 g jasnej mąki orkiszowej (typ 630)
- 1 jajko,
- 125 g zimnego masła, pokrojonego w kostkę
- łyżeczka soli
- 2-3 łyżki zimnej wody (ewentualnie)
- fasolki do obciążenia ciasta
Na nadzienie:
- 500 g miąższu dyni (już po oczyszczeniu, ok. 700 g dyni)
- 150 g cebuli (jedna duża)
- 2 łyżki oleju roślinnego/oliwy
- 100 g śmietany (użyłam niewarzącej się 18%)
- 200 g koziego twarożku
- 150 g goudy bez podpuszczki zwierzęcej
- 3 jajka z chowu wolnowybiegowego
- 1/2 łyżeczki soli
- 1/2 łyżeczka pieprzu cayenne
- 1 łyżeczki płatków chilli
- 6 łodyżek świeżego tymianku
- 2 ząbki czosnku
Najpierw przygotowujemy ciasto: wszystkie składniki zagniatamy w robocie aż przyjmą formę większych okruchów, jeżeli składniki nie będą chciały się łączyć dodajemy po łyżce zimnej wody. Ciasto formujemy w kulę, którą owijamy szczelnie w folię i chłodzimy w lodówce przez co najmniej godzinę.
Cebulę kroimy w drobną kostkę, dynię obieramy obieraczką, wypestkowujemy (polecam łyżkę do lodów), ścieramy ją na drobnych oczkach na tarce lub w robocie kuchennym. Odcedzamy ją na gęstym sicie, przed wrzuceniem na patelnię dociskając mocno do ścianek sitka, aby odcisnąć nadmiar płynu.
Olej rozgrzewamy na patelni, szklimy, dodajemy startą dynię, przesmażany 2-3 minuty, studzimy.
Śmietaną, kozi twarożek i jajka miksujemy na gładką masę.Doprawiamy solą, pieprzem kajeńskim, płatkami chilli i drobno posiekanym tymiankiem. Goudę ścieramy na tarce lub w robocie, połowę dodajemy do masy jajecznej.
Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni. Ciasto wyjmujemy z lodówki, rozwałkowujemy na lekko omączonym blacie na placek średnicy ok. 5cm większej niż forma na tartę. Przekładamy je do formy, dociskamy do dna i brzegów. Dziabiemy ;-) widelcem, wysypujemy fasolki. Podpiekamy ok. 10 minut, wyjmuje fasolki.
Dynię mieszamy z połową masy jajecznej, wylewamy na ciasto. Na wierzch wylewamy pozostałą masę jajeczną.
Tartę pieczemy ok. 15-20 minut, po tym czasie posypujemy ją pozostałym serem, zapiekamy kolejne 20 minut, aż do suchego patyczka.
Studzimy ok. 10 minut przed pokrojeniem. Podajemy z zielonymi liśćmi.
Nie mam wątpliwości, że jakbym wszystko zrobiła zgodnie z przepisem to byłaby co najmniej równie pyszna, ale jak się nie ma co się lubi....
Otóż, po pierwsze: mąka jęczmienna jest ciężko osiągalna, a latać po całym mieście mi się nie chciało, więc była pszenna, pół na pół pełnoziarnista ze zwykłą.
Po drugie: dynia muszkatołowa, którą kupiliśmy okazała się być dynią ozdobną, nie dającą się ani obrać, ani pokroić. Dramat! Po nierównej walce poddaliśmy sprawę i do nadzienia poszła inna dynia, która na szczęście jeszcze się uchowała. Nie znam jej nazwy ale była pomarańczowa i dość mała :)
Po trzecie: serek kozi znalazł dublera w postaci serka bałkańskiego. Nie lubimy koziego, a bałkański i owszem :)
Reszta już trzymała się względnie przepisu. W naszej tarcie nie było czosnku, bo w przepisie autorka go zapomniała uwzględnić, ale w komentarzach dowiedziałam się, że dodajemy do do nadzienia, co jest dość logiczne ale skoro nie pojawił się nigdzie w tekście to po prostu nie zwróciłam uwagi na jego brak.
Tarta pachniała obłędnie, smakowała rewelacyjnie, a świeży tymianek sprawił, że była - że tak powiem - elegancka w smaku :)